
@zryty_beret: i co? co dzień będziesz coraz wcześniej publikował?
3dni temu: 20:43
wczoraj: 18:51
dzisiaj: 18:34

@akerro: Dupka piecze purystę akerreła widzę. Publikuję wtedy, kiedy mi się spodoba, po godzinie, po której miną pełne 24h od wypalenia ostatniego fajka. A ponieważ mam zapas czasowy, mogę sobie dowolnie żonglować czasem publikacji. So shut up, because fuck you. Again.

D0, 0zł
Nadal. Oczywiście mam na to świetne wytłumaczenie: ludzie mnie denerwują, to palę. Jakby mnie nie denerwowali, to bym rzucił to palenie od razu.
O losie...

@zryty_beret: Stoi tuż obok zwiększonego ryzyka raka, szeregu innych chorób, i około 15 krótszego życia xD
Tak na poważnie: to trochę uderzyło tu mnie motywowanie się kasą a nie aspektami zdrowotnymi czy społecznymi.

@Karramba: ciężko zmierzyć postępy w aspektach zdrowotnych na próbce jednego człowieka w krótkim czasie... :) Ma dmuchać regularnie w spirometr? Przecież nie sprawdzi sobie codziennie czy ryzyko raka mu się zmniejszyło.

Eeeee, jakby to ująć... Siara. Wczoraj zapaliłem - zostałem poczęstowany, więc nie kupiłem i nadal mam te 6 stów odłożonych. Ale licznik dni się wyzerował. Za wczoraj i dzisiaj pozostaje mi więc odłożyć 30 zł i napisać:
D1, 630zł

@zryty_beret: mam dwie propozycje: albo zainwestuj w jakieś proste rzeczy rozwojowe - audiobook językowy, książka z Twoimi zainteresowaniami, która wcześniej była "niepotrzebnym wydatkiem", szkolenie z bezpiecznej jazdy (dwudniowy kurs w stylu nauka kontrolowania poślizgu z wykładami i praktyką to około 700zł, a są jednodniowe też).
Druga propozycja to nagroda: zainwestuj w rozrywki i odpoczynek - krótki wyjazd weekendowy, odwiedzenie ciekawej restauracji, nowa gra, model śmigłowca, cokolwiek co sprawia Tobie przyjemność i będzie się kojarzyć z wynagrodzeniem za wysiłek ;)

@szarak: Szczerze mówiąc, to wolę zaoszczędzić jeszcze trochę i kupić jakiegoś złoma na dojazdy do pracy ;)

D40, 600zł
Leży sobie otwarta paczka fajek. Pewien palacz był, zapomniał, zostawił. Chociaż nie palił w mojej obecności, to jednak zostawił? Dziwne. Jakby chciał sprawdzić, czy się złamię, czy się skuszę. Leży zatem taka paczka. Otwarta, kilka papierosów wypalonych, większość została. I chociaż wczoraj w ciągu dnia chodziłem i przemknęła mi przez głowę myśl "ach gdybym przypadkiem znalazł teraz jakąś paczkę, korci mnie żeby zapalić" (dziwne trochę, że właśnie znalazł, nie myślałem o kupowaniu), to jednak teraz jestem wobec niej niewzruszony.
Wierci mnie jednak myśl nałogu "zobacz, jedna, taka mała fajka, nic nie szkodzi, przecież jesteś pewien siebie, silny, rzuciłeś już palenie, jedną możesz wypalić i przecież jesteś twardy, nic to nie zmieni, dalej nie będziesz palił". To jest kłamstwo, któremu świadomie muszę się wciąż przeciwstawiać. Wciąż i wciąż.
Ha! Kto nigdy w sidłach nałogu nie był, ten tej dychotomii nie zrozumie. Tego głosu, tej osobowości podzielonej, tego podszeptu w podświadomości, z którym świadomość musi walczyć do końca życia. Ta walka nigdy nie ustaje, czasami cichnie, czasami - nawet na długi czas - przygasa. Tli się jednak wiecznie i nie daje spokoju. Trzeba być wiecznie pewnym swego, pewnym tego, że świadomość trzyma kontrolę i nie poddaje się, nie ulega tym "szeptom z tyłu głowy".
A teraz wyobraźcie sobie 3 nałogi. Trzy uzależnienia, które non stop próbują złamać człowieka, a człowiek im się opiera na trzech różnych polach
Powiem wam tak: palenie jest najmniejszym z nich.
Ha! Kto nigdy w sidłach nałogu nie był, ten tej dychotomii nie zrozumie.
To nawet nie chodzi o nałóg. Często jest tak, że po początkowych sukcesach osiada się na laurach i dość często wraca się do starych upodobań, czy to fajek, parszywego żarcia czy czegokolwiek innego. "Przecież to tylko dziś, a jutro... o a jutro to dopiero nadrobię".

D31, 465zł
Jak teraz siedziałem przy kompie i szukałem screenów do quizu filmowego nr 81, to zauważyłem, że gdzieś w podświadomości został cień przyzwyczajenia: sięgnąć po papierosa i zapalić. Jednak świadomość jest tego świadoma i nie sięga (i tak nie ma po co), a poza tym, wystarczy że wstanę i mi przechodzi.

W ramach próby sił posiedziałem trochę i pogadałem z kilkoma współpracownikami, którzy wyszli zapalić. Zadałem sobie samemu pytanie, czy chciałem zapalić? Nie, nawet mnie nie korciło. Czy im zazdrościłem tego "błogostanu"? Nie, raczej im współczułem smrodu. Czy mi przeszkadzało, jak mnie owiał dym tytoniowy? Bardzo.
Byleby się teraz nie skusić i nie zapalić w chwili jakiegoś kryzysu, a będzie git malina.

@szarak: Porsche!!! Ty ignorancie!!! ;)
Poza tym o 911 marzyłem kiedyś. Teraz wolałbym sobie sprawić "bawarską siódemkę" :)